UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

wtorek 16 kwiecień 2024

Statystyki strony

Dziś: 117

Wczoraj: 192

W tym tygodniu: 309

W tym miesiącu: 5373

Od czerwca 2009 r. 1410863

Ksiądz Andrzej Jankowski urodził się 29 stycznia 1980r. w Iławie. W latach 1987-1995 był uczniem Szkoły Podstawowej w Sampławie. Po jej ukończeniu rozpoczął naukę w Liceum Handlowym w Iławie, które ukończył w roku 1999. Wówczas rozpoczął studia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na Wydziale Prawa i Administracji. Po obronie pracy magisterskiej 31 października 2004r. otwiera nowy rozdział w swoim życiu. Wstępuje do Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu na Wydział Teologiczny UMK. 17 czerwca 2010r. broni kolejną pracę magisterska, a 26 czerwca 2010r. otrzymuje święcenia prezbiteratu z rąk J. E. Ks. Bpa Andrzeja Suskiego. Następnego dnia w swojej parafialnej świątyni p. w. św. Bartłomieja Ap. w Sampławie odprawia Mszę Św. Prymicyjną. Po zakończeniu uroczystości Ks. Andrzej zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań.

Jadwiga Syguła: - Jak to się stało, że absolwent prawa i administracji postanowił ubrać sutannę?

Ks. Andrzej Jankowski: - Na początku sam byłem zaskoczony. Już wyjaśniam na czym to zaskoczenie polegało. Każdy człowiek w swoim życiu odkrywa swoje powołanie, do małżeństwa, samotności, życia zakonnego, również kapłańskiego. Jak niegdyś uczniowie z nad Jeziora Genezaret usłyszeli głos Chrystusa powołującego „Pójdź za Mną", tak odkrywa ten głos współcześnie młody człowiek. Tym, który powołuje jest Chrystus. To On wybiera miejsce, czas i okoliczności.
Dla mnie ten czas nadszedł dopiero po zakończeniu studiów na Wydziale Prawa i Administracji w Toruniu. Choć myśli o kapłaństwie, a więc odkrywanie głosu Chrystusa w swoim sercu, pojawiły się po trzecim roku studiów, to jednak był to proces poprzez który dojrzewałem do podjęcia decyzji.
Decyzje o wstąpieniu do seminarium duchownego podjąłem - pamiętam jak dziś - 26 stycznia 2004r. Przyszedłem wówczas na Mszę Św. po której (wcześniej umówiony) oznajmiłem wiadomość Ks. Tadeuszowi Wilamowskiemu. Pamiętam, Jego radość była ogromna. Ale to dopiero początek. Potem kompletowanie dokumentów. Przyjęcie do seminarium po wcześniej zdanym egzaminie i sześć lat formacji seminaryjnej zakończonej święceniami prezbiteratu, 26 czerwca 2010r. J. E. Ks. Bpa Andrzeja Suskiego.

- A co na to mama, rodzeństwo?


- Podjętą decyzję najpierw oznajmiłem mamie. Jak sama stwierdziła, w swoim sercu wiedziała już wcześniej. Myślę, że każde matczyne serce odczuwa to, co przeżywa jej dziecko. Kiedy złożyłem już dokumenty powiedziałem rodzeństwu i pozostałej rodzinie. Radość była raczej wewnętrzna. W końcu sześć lat - taka perspektywa - to szmat czasu.
Dziś po tych sześciu latach, mam przekonanie, a raczej wiem, że są dumni z drogi, którą obrałem. Jestem wdzięczny mojej mamie i mojemu rodzeństwu za ich pomoc, obecność, wsparcie dobrym słowem, życzliwością. Maja ogromny udział w tej wędrówce seminaryjnego szlaku, a dziś już kapłańskiej drogi. Tak bardzo ważne jest wsparcie za strony najbliższych. W tym miejscu bardzo dziękuję im za ich miłość!


- Proszę powiedzieć jaka myśl przewodnia, motto towarzyszyć będzie na ścieżkach posługi kapłańskiej?


- Motto na obrazku prymicyjnym, to słowa, które będą mi towarzyszyć na drodze życia kapłańskiego. Są to słowa zaczerpnięte z Psalmu 37 wersetu 5, a których słowa brzmią:
„Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu,
On sam będzie działał"
Słowa te są wyrazem ufności Bogu przez te wszystkie lata seminaryjne, Jego prowadzenia.
Aby komuś zawierzyć siebie, całe swoje życie, najpierw trzeba mu zaufać. Zaufać bez żadnych warunków, zabezpieczeń. Można powiedzieć „na ślepo", ale z przekonaniem w sercu, że jest się w dobrych rękach. Taki jest Chrystus. To On ma działać w moim życiu, to On ma dokonywać wielkich dzieł przeze mnie jako „sługę nieużytecznego".


- Patrząc teraz na Księdza widzę zupełnie innego człowieka niż tego, którego poznałam kilka lat temu Czy takiej przemiany można się nauczyć? Chyba raczej nie.


- To jest Pan! Zgadzam się z Panią, że od tego czasu wiele się zmieniło we mnie, w podejściu do drugiego człowieka. Chrystus jeśli powołuje to też i uzdalnia. Wyposaża nas w „narzędzia", których potrzebujemy. Przemiany polegającej na otwartości serca, radości w relacji do innych nie można się nauczyć. To jest możliwe tylko wtedy, gdy w swoim sercu mamy i przeżywamy żywą relację z Jezusem Chrystusem. To On dotyka serca i je przemienia. Z naszej strony wymagane jest, abyśmy to nasze serce otworzyli, po to, aby Chrystus mógł zacząć działać. Bo chrześcijaństwo nie jest religią ludzi smutnych, ale ludzi radosnych. Chrześcijanin to człowiek nie Wielkiego Piątku, ale poranka wielkanocnego. Przypominają mi się słowa ks. Jana Twardowskiego, który pisał: „Mówcie ludziom, że Bóg jest uśmiechnięty".


- Słyszałam, że jako mały chłopiec czasami chadzał Ksiądz „własnymi ścieżkami". Czy to prawda?

 

- To prawda, że nigdy nie pociągały mnie tłumy. Wynikało to z pewnością z mojego Charakteru i kształtującej się wówczas osobowości. Dziś z perspektywy czasu postrzegam to jako pożyteczne. Te „własne ścieżki" pozwalają mi dziś na wiele spraw, które tego wymagają, spojrzeć z dystansem, a co za tym idzie obiektywnością. Nie postrzegałbym tych „własnych ścieżek" jako izolacji czy tez alienacji z grupy. Może to było przygotowanie ze strony Stwórcy. Życie kapłańskie to życie w samotności. I umiejętność jej przeżywania („wytrzymywania" z samym sobą) warunkuje „jakość" relacji z innymi. Był to czas potrzebny do budowania własnej osobowości i tożsamości.


- Z pewnością ma Ksiądz wizję swojej pracy. Czy będzie ona ukierunkowana na pracę z młodzieżą, czy też będzie to dalsza praca naukowa?


- Myślę, że 11 lat studiowania wystarczy. Żadna książka nawet najlepsza, nie zastąpi żywego, osobistego kontaktu z drugą osobą. Mamy być duszpasterzami, a więc „specjalistami" od Pana Boga i lekarzem dusz, a nie teoretykami. W pierwszych tygodniach kapłaństwa jestem po rekolekcjach z młodzieżą. To doświadczenie, które zdobyłem i przeżyłem skłania mnie do poświęcenia im jak najwięcej czasu. To młodzież będzie w moim sercu miejsce szczególne.
Dziś jest wśród młodych ludzi ogromny kryzys osobowości i tożsamości. Młody człowiek w gąszczu ofert, bylejakości - gubi się. Nie daje sobie rady, a nie otrzymawszy pomocy wpada w frustrację i odczuwa bezsens życia. A tylko przez dobrze ukształtowaną i zdrową młodzież, w przyszłości będziemy mieli silnie ukształtowane rodziny.
Oczywiście rozwój intelektualny jak najbardziej. Trzeba się rozwijać i iść do przodu, by nie popaść w regres. Będzie to jednak rozwój w zakresie indywidualnym, domowym.


- Z jakim przesłaniem zwróci się Ksiądz do tych, którzy w tej chwili czytają ten tekst?


- Kochajcie ludzi! Kochajcie drugiego człowieka! Nie ma innej drogi. Tylko prawdziwa Miłość oparta na fundamencie jakim jest Jezus Chrystus daje pokój, radość, otwartość, ale także siły do pokonywania trudności i cierpień życia codziennego.
Chciałbym zakończyć słowami samego Chrystusa: „(...) abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem, żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie" (J 13, 34).


- Dziękuję za rozmowę.

 

- Pani Jadwigo! Dziękuję za skierowane do mnie pytania, zawsze okazywaną życzliwość, dobre słowo i usmiech. Bóg zapłać!

Z prymicyjnym błogosławieństwm

Ks. Andrzej Jankowski